Autor Wiadomość
Olka
PostWysłany: Pią 3:26, 20 Lut 2009    Temat postu:

piotr napisał:
Lilith - jak zwykle masz rację. Własciwie nic dodać nic ująć. Mnie trudności akurat motywują. Kiedyś tam w Alpach strasznie mnie wku... Smile pewna góra i sobie powiedziałem, że co? Że ja jej niezdobędę? Bo co? Bo raz były fatalne warunki, a i moja kondycja nie zachwycała? A takiego wała Smile. No i musiała się poddać.


Ah żeby to było tak proste Wink
Lilith
PostWysłany: Czw 15:28, 19 Lut 2009    Temat postu:

piotr napisał:
Mnie trudności akurat motywują.


Mnie też, z tym ,że nauczyłam sie jednego - trzeba umieć czasem zrezygnować. Nie mozna zakładać, że dzis zrobie to albo tamto, chocby po trupach, czasem nawet i tak sie nie da. Jeżeli nastawim sie na mozliwośc odwrotu wtedy taki "wycof" mniej boli. Nie warto robic czegoś na siłe, tylko w celu udowodnienia sobie, że "właśnie dam radę" nawet jeśli jesteś super twardzielem, napewno ujmy Ci to nie przyniesie.
piotr
PostWysłany: Czw 14:19, 19 Lut 2009    Temat postu:

Lilith - jak zwykle masz rację. Własciwie nic dodać nic ująć. Mnie trudności akurat motywują. Kiedyś tam w Alpach strasznie mnie wku... Smile pewna góra i sobie powiedziałem, że co? Że ja jej niezdobędę? Bo co? Bo raz były fatalne warunki, a i moja kondycja nie zachwycała? A takiego wała Smile. No i musiała się poddać.
Lilith
PostWysłany: Sob 23:45, 14 Lut 2009    Temat postu:

Tak, z tym , że ja właziłam łatwą drogą , trudniej jest przez Jordankę .Więc nie by ło to jakieś ekstremalne wyzwanie. Trudno cokolwiek powiedzieć, zwłaszcza odnieśc do Grossa, gdzie nie byłam. Zresztą co tu odnosić ....
Cytat:
jestem ciekawy czy przy Grossglocknerze Łominca to mała górka czy mozna to jakoś porównać

Dla jednych Łomnica, to mała górka, dla innych nie. Są i tacy którzy na tą górke kilkakrotnie włazili i górka dalej nie dawała się obłaskawić. Wiec nie można spakowac wszystkiego do jednego wora i nastawic kogoś na "spacer" , dla jednego wycieczka która motywuje go do dalszego działania, a ktos może powiedziec nigdy więcej. Wszystko zależy od tego jak sie czujesz na siłach, jakie jest Twoje podejście do takich spraw, w jakich warunkach wchodziłeś, jeżeli z pogodą miałeś farta, to nie możesz liczyć, że nastepnym razem też będzie kolorowo, może być zle i całkiem wszystko da Ci po tyłku , jak to w górach.

Zreszta cały pomysł zabierania na pierwszy raz ludzi na taki szczyt (Gross) jest ostro chory. Może najpierw zaproponujcie parę szlaków, szczytów z tym przewodnikiem w Tatrach, niech sie facet przekona na ludziach. No chyba, że chodzi tylko o wartości materialne, ale na to juz nie ma rady. Trzeba liczyć na rozsądek uczestników. Skoro Szef kocha chodzic po górach powinien łatwo dać sie przekonać do któtkiego sprawdzianu w Tatrch.
Olka
PostWysłany: Pią 20:58, 13 Lut 2009    Temat postu:

Na Łomnicy nie byłam, nie wiem jak jest.
Na Grossa też nie weszłam, tylko do górnego schroniska Erzherzoga-Johanna na 3400, jakieś 1,5h od szczytu.
Tu jest troche o tym jak nie weszłam Very Happy : http://www.forumgorskie.fora.pl/nasze-wspomnienia-relacje-i-plany,5/alles-gutes,209.html

Jeśli chodzi zaś o dojście do Studla to zwykły szlak, kamienne schodki-śmiało można iść nawet z dziećmi na niedzielny spacer.
Poza tym to najlepsze schronisko w jakim kiedy kolwiek byłam, poważnie.
Bardzo sprytnie zorganizowane, wygodne, czyściutkie a o kolacji tam krążą już legendy. Nigdy wcześniej ani później nie jadłam pyszniejszej strawy.
Gorąco polecam wejście do tego schronu.

P.S. o Łomnice trzeba pytać Lilith
devi
PostWysłany: Pią 13:08, 13 Lut 2009    Temat postu:

Ale Wam zawracam głowe, ale jak zaczełem to skoncze:) A jak wyglada sparwa gdyby wejsc tylko do schroniska Studlhütte? Z tego co sie orientuje do tego miejsc jeszcze nie ma lodowca ani zadnych wspinaczkowych podejsc. Czyli ten fragment jest bardziej do osiagniecia dla zwyklego smiertelnika??Wink
piotr
PostWysłany: Pią 13:03, 13 Lut 2009    Temat postu:

devi napisał:
a może ktoś to porównać do wejścia na Łomnice. Mam mniej wiecej jakiś pogląd jak to wygląda przy zdobywaniu tego szczytu i jestem ciekawy czy przy Grossglocknerze Łominca to mała górka czy mozna to jakoś porównać


Naprawdę trudno mi to porównać, bo nie byłem ani na jednej ani na drugiej górze. Może Olka coś wie? Natomiast z praktyki wiem, że różnica wysokości do pokonania w Tatrach i w Alpach jest kolosalna. Żeby wejść na drugi szczyt Austrii Wildspitze (3774 m), który miałem okazję zdobyć trzeba pokonać blisko 1900 m różnicy wzniesień, nie licząc konieczności poruszania się na lodowcu (raki, czekan itp.). W praktyce jest to więc trasa na dwa dni (spotkałem osoby które zrobiły ją w jeden, ale byli to naprawdę bardzo wytrawni turyści). Natomiast wchodząc na Łomnicę z Łomnickiej Przełęczy musimy podejść niecałe 500 m (ze Skalnatej Chaty ok. 900 m). Pomijam oczywiście kwestię trudności jednej i drugiej trasy. Widać różnicę?
devi
PostWysłany: Pią 12:40, 13 Lut 2009    Temat postu:

a może ktoś to porównać do wejścia na Łomnice. Mam mniej wiecej jakiś pogląd jak to wygląda przy zdobywaniu tego szczytu i jestem ciekawy czy przy Grossglocknerze Łominca to mała górka czy mozna to jakoś porównać
piotr
PostWysłany: Pią 12:24, 13 Lut 2009    Temat postu:

devi napisał:
dzięki wszytskim za info. Sam mam wrażenie że pomysł wejścia na Grossglockner dla takich osób jest lekko szalony i również trudno mi uwierzyć że znalał się przewodnik który chce wziąć odpowiedzialność za takie osby. A pomysł wyjazdu zrodził się u osoby która zarządza handlowcami i lubi chodzic po górach ado tego musi zaliczyc wszytsko co jest modne. Ma ochote zdobyć szczyt a firma poniesie koszty jego zachcianki bo to przecież wyjazd firmowy:)


Masz zadatki na górołaza - instynkt samozachowawczy Wink. Wiesz wydaje mi się, że wybierać należy takie cele, które jesteśmy w stanie zdobyć. Słabo widzę szanse osób nie obytych z górami i nie mających żadnej kondycji na zdobycie tego szczytu (ja też tam zresztą nie byłem i też nie wiem, czy dałbym radę go zdobyć). Bo przecież w chodzeniu po górach ważne jest przede wszystkim to, żeby wyprawa nie zamieniła się w koszmar i walkę o życie, bo jeśli już nawet człowiek wyjdzie z tego cało, to odraza do gór może pozostać na całe życie. Odnośnie przewodnika to mam wrażenie, ze zawsze znajdzie się szaleniec, który za odpowiednią opłatą zgodzi się prowadzić ludzi w góry. Dlatego raczej polecam skorzystanie z jakiegoś renomowanego biura prowadzonego przez znanego byłego lub czynnego alpinistę, a nie z oferty osoby przypadkowej, która może was wywlec w miejsce bez odwrotu i zwyczajnie tam zostawić. To oczywiście nie gwarantuje, że nie zdarzy się nic przykrego, ale mimo wszystko lepiej powierzyć swoje życie opiece osobie majacej wiedzę i doświadczenie, niż łasemu na pieniądze amatorowi.
Olka
PostWysłany: Czw 20:45, 12 Lut 2009    Temat postu:

Panie Marku chyba musimy pomyśleć nad okazją do bruderszaft Wink
piotr
PostWysłany: Czw 16:28, 12 Lut 2009    Temat postu:

Krótko mówiąc nie jest to za mądry pomysł. W ogóle wybierania się w wysokie góry bez jakiejkolwiek kondycji i przygotowania, to jak proszenie się o wypadek. A tak w ogóle dlaczego akurat Grossglockner? Czy to jakaś moda? W Alpach jest dużo gór 3000, a nawet 4000-tys., które można łatwiej zdobyć i wrócić stamtąd w jednym kawałku Wink, co nie jest przecież bez znaczenia, prawda? Polecam choćby zdobyty przez nas Kreutzspitze (3455 m). Wysokość zacna, a trasa poza mozolnym podejściem nie przedstawia żadnej trudności (znakowany szlak, niewiele ekspozycji, bez trudności technicznych):
http://www.wierchy.org/Galerie/alpy/gal_index.htm
Marek72
PostWysłany: Czw 16:24, 12 Lut 2009    Temat postu:

Ja chyba spokojnie moge sie zaliczyc do kategorii takich handlowcow co siedza 12 godzin z ta roznica ze nie handluje a siedze przed kompem Smile tak sobie ogladalem te zdjecia Pani Olki i dochdze do wniosku ze jezeli maja tam isc wprost z za biorek ludzie biurowi co gory ogladali na obrazkach (jak autor daje do zrozumieia) nazwijmy to lekkim terminem glupota. Ciekawe ktory przewodnik sie za to wezmie bo czyniac to niebezpiecznie zbliza sie do granicy szalenstwa no ale to takie moje gadanie pracownika biorowego Smile
Olka
PostWysłany: Czw 15:29, 12 Lut 2009    Temat postu:

Podejście na Grossa możesz porównać do ok 4 filarów Świnicy + kilka długości Jaworzynki.
Wydaje mi się też, że przed takim wyjściem dobrze zrobić kilka dróg prostych wspinaczkowych z przewodnikiem tak w skali do 3, 3+ (np. Mnich, Żebro na Granatach) i jakiś zjazd (Zadni Mnich?) i prócz tego chociaż trochę pochodzić w rakach po śniegu, użyć czekana, nauczyć się nim hamować. Takich kilka podstawowych umiejętności.

Jak się ktoś uprze to wdrapie się, można jeszcze trafić tak, że śniegu jest bardzo mało więc idzie się po suchej skale.
Tylko nie jest to super bezpieczne.

Później wrzucę kilka fot

P.S. który przewodnik decyduje się wziąć taką grupę na Grossa?



EDIT:

Fotki z Grossa z sierpnia 2007

Gross o wschodzie słońca


I lodowiec przed Grossem


Tak się mniej więcej idzie od Studla: (bardzo mniej więcej Wink)




Szczyt i widoczna przełecz między małym Grossem a głównym


Na zdjęciu widać linę ale oryginalnie nie ma tam poręczówek, jest łyso i przewodnik lub wspinacz sam musi poprowadzić linę.
Trudności ciut większe niż na zimowej OP tylko luft większy co daje niemiłe wrażenie.
devi
PostWysłany: Czw 14:20, 12 Lut 2009    Temat postu:

i jeszcze pytanie: dużo trudniejsze jest to wejście niż na Łomnice?? Da się to jakoś porównać?
devi
PostWysłany: Czw 14:04, 12 Lut 2009    Temat postu:

absolutnie nie, poprostu pewna osoba organizuje handlowcom którzy siedzą 12 godzin w samochodzie służbowy, wyjazd na ta właśnie góre i tak sie zastanawiam czy Ta soba ma po kolei w głowie i faktycznie jest to w racjonalny spsob do osiągnięcia

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group