lowell79 |
Wysłany: Śro 16:54, 02 Lis 2011 Temat postu: Banikov |
|
Wstajemy o 6 rano, przecieramy kilka razy oczy ze zdziwienia. Za oknami delikatna rewolucja. Niczym machnięcie magiczną różdżką, niczym piękny sen... Znowu gdzieś na wschodzie wyszło słońce... Sporządzamy śniadanie, gorącą herbatkę, pakujemy plecaki i zostawiamy naszą przytulna chatkę. Na zewnątrz jest 7 stopniowy mróz...
Nierzeczywisty błękit nas otula. Wierzchołki, które wczoraj ukrywały się za zawiesistą otuliną chmur, dostojnie wyglądają na nas z wyższego poziomu. Upominając, że nie będą dla nas tolerancyjne. Będą nas cały czas obserwować, ujawniając przed nami coraz piękniejsze widoki. Będą mieć na nas oko i w zależności od nas samych, zezwolą nam lub nie, powrócić do przytulnej chaty.
Docieramy do Adamculi, takiego malutkiego rozgałęzienia. Nasz ślad odbija w tym miejscu w prawo. Jeszcze troszkę asfaltu i wejdziemy w leśny klimat. Czy wy też posiadacie odczucie, że w Słowackich Tatrach drzewa są smukłe i proste, zbliżone do ideału? Czy to moje urojenia? Szlak nader przenikliwie i monotonnie wiedzie nas ku pięknym przestrzenią. Tam gdzie leśny klimat ustępuje miejsca skałom, a wiatr swobodnie wiedzie ku górze! Za nami Osobita odsłania swoje skalne oblicze, a Zabraty łagodnie schodzą ku dolinie. Przed nami uwidocznia się zaskakująco wyglądający z tej strony Wołowiec. Dalej Rohacze , Trzy Kopy i Hruba Kopa jak również cel naszej wycieczki Banikov (2178m). Dotarliśmy do Spalenej Doliny! Dolina Spalena to jedno z najładniejszych miejsc słowackich Tatr Zachodnich, której nazwa wywodzi się od unoszącej się nad doliną góry o nazwie Spalona Kopa (2083m n.p.m.).
Idziemy w kierunku przełęczy. Warunki świetne. Szlak przetarty. Śnieg dość spoisty i solidny. Dochodzimy do granicy słońca. W końcu mogliśmy się rozgrzać. Mi od razu przybędą skojarzenia z ekstremalnymi wyprawami, w których himalaiści próbują ogrzać odmrożone kończyny w promieniach słonecznych. Odmienne realia, jednakże proces ten sam... Słońce to prawdziwe życie... Bez niego wszystko blednie. Wędrujemy w jego kierunku! A Banikov coraz bliżej! Jeszcze delikatny trawers wierzchołka Pacholi i jesteśmy na przełęczy! Po drugiej stronie mocy!
O Banikovie (Banówka) napiszę tyle i ile napisać się powinno. Znajduje się na wysokość 2178 m n.p.m. Mieści się na podstawowej grani Tatr Zachodnich pomiędzy Pacholą a Hrubą Kopą. Jego północne stoki bardzo stromo spadają do Spalonej Doliny. Na wschodnich pochyleniach mieści się wyraźna skalna czuba i Banikowska Igła. Banikov skonstruowany jest z krystalicznych skał (granodioryty rohackie*) i swoim wyglądem przypomina Tatry Wysokie. A sam szlak momentami jest dosyć mocno eksponowany. W wypadku śniegu i deszczu trzeba być bardzo ostrożnym.
Powracamy na zacienioną stronę Spalenej Doliny. Ja z Mirkiem nieco wcześniej. Agnieszka z Jurkiem nie potrafią się oderwać od tatrzańskich widoków z Banikova. Pomysł jest prosty - ponownie odwiedzamy Rohackie Plesa. Dzisiaj mamy jeszcze zagwarantowany nierealny błękit. Trzeba to wykorzystać! |
|