Forum "FORUM O GÓRACH" Strona Główna "FORUM O GÓRACH"
Forum na którym rozmawiamy na górskie tematy;) Data powstania Forum 13.06.2007
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kozi Wierch

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "FORUM O GÓRACH" Strona Główna -> Nasze wspomnienia,relacje i plany
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
heathen
Gazda



Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:11, 14 Gru 2009    Temat postu: Kozi Wierch

Lilith, fantastyczne zdjecia jak zawsze z Waszej wyprawy zimowej. Widok na Kasprowy i Giewont jak z bajki, daje skale.

Kiedy wrzucisz link tutaj? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilith
Gazda



Dołączył: 23 Cze 2007
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:14, 15 Gru 2009    Temat postu: Re: Kozi Wierch

heathen napisał:
Lilith, fantastyczne zdjecia jak zawsze z Waszej wyprawy zimowej. Widok na Kasprowy i Giewont jak z bajki, daje skale.

Kiedy wrzucisz link tutaj? Wink


Po takiej motywacji jaką zafundowałeś wrzucam relację naprędce napisaną... i link też...

Przed kolejna wyprawą prosze o "kibicowanie"...

Więc do rzeczy:

Sobota około godziny 22.00 … pora do spania, dawno po wieczorynce …W zasadzie po co marnować czas na sen skoro można jechać w góry.. Dużo nie trzeba … jakiś czas i jesteśmy już z Eliaszem na Zakopiance.

Humory jak zwykle wyśmienite, tylko z celem mamy mieszane uczucia…
Uczuć można się wyzbyć , zwłaszcza, ze wycofy ostatnio śmiało nam wychodziły, a z każdą kolejna wyprawą spodziewaliśmy się najgorszych rzeczy…

Cała drogę towarzyszy nam lekki opad śniegu, co przyprawia nas o dreszcze, zwłaszcza, ze na letnich oponach możemy skończyć wycieczkę bardzo szybko pukając do drzwi Św. Piotra…
W Zakopku zjadamy ciepłe śniadanko w środku nocy, po czym ślizgamy się do Palenicy…

Parkingowy oczywiście nie jest przygotowany na przyjmowanie gości w środku nocy, wiec jak już przywykłam szlaban podnoszę sobie sama… w oczekiwaniu jak facet wyskoczy z wyrka i nas porządnie wyprostuje. Zapala się światełko, widać poruszenie i oczom naszym ukazuje się zaspany pan … lekko podkurzony , sam jego wyraz twarzy nakazuje nam używać jak najmniejszej ilości słów i nie prowokować „rozmowy”

Nawet „pa pa” nam nie powiedział, zainkasował należność… obrót na piecie i już pewnie chrapał …szkoda gadać…znieczulica powszechna .

Do Wodogrzmotów praktycznie wykonujemy bieg, w ramach rozgrzewki, cały czas pada śnieg… wiec jest się z czego cieszyć… Towarzyszy nam niesamowity mróz, ale miło z jego strony, bo nie czuliśmy się samotni .

Zapragnęliśmy samotności dopiero w połowie drogi do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów,
Bo zamarzało nam już wszystko łącznie z niektórymi częściami ciała… Raki ubieramy w okolicach Siklawy, bo tak wyszło, ze nas tam rzuciło… Dokładnie w tym miejscu pada mi czołówka, więc robi się niezbyt ciekawie… O jednej parze oczu udaje nam się dojść do Schroniska, błogość ciepła nadciągała … Światełko w oknach prowadziło nas niemal jak Gwiazda Betlejemska …

Tutaj postanawiamy odmrozić się cokolwiek, najważniejsze decydujemy, ze zostajemy w schronisku do momentu gdy zrobi się jasno, choć raz jakaś pozytywna komórka odpowiedzialna za myślenie kazała nam siedzieć na tyłku.

Zaczyna być jasno, za oknami widoczność daje ostro do myślenia… kilka wyjść ze schroniska w celu oswojenie się z morderczym zimnem prostuje nam wszystkie kości, melki zamarzają w nosie , zimne powietrze przeszywa całe ciało…

Idziemy, choć bez przekonania, ze uda się nam osiągnąć cel. Dochodzimy do tabliczki … Kozi Wierch… Tu zatrzymujemy się na chwilę przekonani, że ta tabliczka utkwi nam w pamięci na długo i przyjdzie nam jakiś czas myślami wracać do tego punktu wyjścia.

Śladów ludzkich które bynajmniej w jakimś stopniu mogą nas prowadzić brak, zresztą może to i dobrze, bo człowiek człowieka czasem może wyprowadzić na manowce. Zdani na siebie, bijąc się z myślami ruszamy …

Bezłpciowe stawianie kroków, szukanie możliwości , i przeszywające zimno coraz bardziej przybliża do nas myśl odwrotu… Jednak widać opatrzność nie wrzuciła nas do kosza… - ukazują się szczyty … ośnieżone, skąpane w słońcu… Wyjdziemy ponad chmury… radość nie ma granic dostajemy napędu na cztery koła… plus zimowe opony, łańcuchy na kołach i wizja spełnienia dnia i odkupienia nie przespanej nocy …

Staramy się mało wchodzić w żleb, śnieg miejscami wyjeżdża nam spod butów , deseczki mkną w dół… Przez skały nie udaje się przejść, zbyt dużo lodu, za mało śniegu, za dużo kamienia … Trawersujemy zbocze… zachowując odstępy od siebie, … jedyne rozwiązanie żeby dotrzeć bliżej szczytu. Potem tylko podejścia blisko skał , tu śnieg wyraźnie inny miejscami przewiany, mieszanka skalno- lodowa… raki tylko oddają …

Wszelkie trudy rekompensują widoki… w dole chmury a z nich wyrastają bielutkie góry, jak w bajce, trzeba patrzeć pod nogi, bo faktycznie bajka może się zle skończyć…

Samo wejście na szczyt z bananem na twarzy jest wspaniałe… Ogrom gór z niemal każdej strony, wielkość i piękno budzi respekt. Jesteśmy z siebie zadowoleni niesamowicie… Pomyśleć, ze przypuszczaliśmy, że może się nie udać. Zresztą ktoś, kto potem składał mi gratki z powodu osiągnięcia celu powiedział, ze ma nadzieje , ze wszystko odbyło się zgodnie z zasadami, że nie wychodziliśmy pomimo ostrzeżeń, ze warunki są trudne, i ze nie był to dziki atak szczytowy jak to zwykle bywa w naszym wykonaniu. Myślę, że sumienie mam w miarę czyste, szliśmy prawidłowo, na tyle ile się dało unikając zdradliwych wariantów, i samo wejście nie było wariactwem … cel był poważny, wiec podchodziliśmy do tego w miarę rozsądnie.

Na szczycie spotykamy chłopaków , oni w nocy mieli bardziej przerąbane… spędzili ja biwakując na Koziej Przełęczy… Rozmawiamy z nimi chwile, dzielimy się doświadczeniami… My wracamy ta sama drogą, oni idą na Krzyżne. Żałuje tylko, ze nie wzięliśmy od nich namiarów, ciekawe, czy im się udało…

Robimy zdjęcia, a jest czemu… Kasprowy, Giewont jak malowane , krzyż ponad chmurami wygląda niesamowicie… wszystko pozostałe w scenerii zimowej …

Zejście trwało dość krótko, mijaliśmy się z jednostkami dążącymi w kierunku szczytu, nie wszyscy szli dalej, byli tacy którzy rezygnowali… choć do celu mieli już niedaleko.

Zejście , oczywiście musiało nas ponieść, odrobina szaleństwa, połączona z radością … dupozjazd ( zresztą z Koziego ktoś odradzał) wydawał się najlepszym rozwiązaniem… Do momentu, gdzie na drodze nie pojawiały się kamienie, wtedy trochę bolało gdy nie udało się na czas wyhamować … Nie pierwsze i nie ostatnie siniaki , więc nie ma czego żałować…

Nad Wielkim Stawem nic się nie zmieniło…. Chmury przysłaniają widoki… jest zupełnie podobnie jak na początku naszej wyprawy…Tyle, że teraz jest nam wszystko jedno… cel został osiągnięty…

Zbiegamy do Wodogrzmotów, po drodze mijamy turystów, niektórzy bez raków… w okolicach Siklawy dwie dziewczyny pytają, czy dadzą sobie radę… Eliasz odpowiada, ze skoro doszły tutaj , dojdą do schroniska…, nie okazałam się zołza i nie powiedziałam nic niemiłego, możliwe, ze dlatego, że przed oczami miałam jeszcze widoki ze szczytu… wiec jakoś do mnie nie docierało co się dzieje, ,możliwe , ze nie chciałam sobie humoru zepsuć…albo miłosierna się zrobiłam…
Ciekawe, czy doszły….

Odcinek Wodogrzmoty Palenica podobnie jak poprzedni… zwłaszcza, że myślimy już o tym jak będzie się jechało…

Jechało się nawet znośnie, kierowca nie zasnął… przynajmniej tak mi się wydaje… no chyba, ze nie zauważyłam…

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
piotr
Gazda



Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:15, 16 Gru 2009    Temat postu:

Fajna relacja. Dobrze się czyta. Jedyne co mnie przeraża, to ta pora wyjazdu. Niezły hardcore Wink. Czy wy tak zawsze?

Cytat:
Nawet „pa pa” nam nie powiedział, zainkasował należność… obrót na piecie i już pewnie chrapał …szkoda gadać…znieczulica powszechna


Co ty koleżanko, chłopa szukasz w środku nocy? Wink

Cytat:
w okolicach Siklawy dwie dziewczyny pytają, czy dadzą sobie radę… Eliasz odpowiada, ze skoro doszły tutaj , dojdą do schroniska…,


Nie ma to jak odrobina szyderstwa profesjonalisty Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez piotr dnia Śro 9:23, 16 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilith
Gazda



Dołączył: 23 Cze 2007
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:33, 16 Gru 2009    Temat postu:

piotr napisał:
Niezły hardcore Wink. Czy wy tak zawsze?


W zasadzie tak Wink


piotr napisał:
Co ty koleżanko, chłopa szukasz w środku nocy?


Nawet mi to na myśl nie przyszło.


piotr napisał:
profesjonalisty Wink


Shocked Shocked Shocked Shocked Shocked Shocked


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "FORUM O GÓRACH" Strona Główna -> Nasze wspomnienia,relacje i plany Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin